13 grudnia 2017, 00:14
Wiele jejsię udało w życiu. Osiągnęła ,co założyła z nawiązką. Dzięki swojej odwadze, uporowi, systematyczności i pracowitości. Brnęła do przodu pamiętając, by nikogo po drodze nie poszturchnąć, skrzywdzić, a aczej zgarnąć kogo się da pod dobre żagle... Nigdy nie zawieszona na nikim, raczej sama będąc wieszakiem.Ze starannością ułożyła sobie to swoje życie, by było jej w nim dobrze, wygodnie i bezpiecznie.I tak miało trwać. Płynęła na wysokiej fali swoich dni, frunęła na gorącym harmatanie. Było dobrze, to właśnie było TO.Brutalnie i mocno uderzyła choroba zabierając tak wieleNiczym naga została, jak na pustynnym bezdrożu. Zabrała niezależność, radość i generator miłych uczuć.Pracuje, bo jakzeby inaczej. Nad ciałem by uciec kalectwu, Nad głową, by nie dać się szaleństwu.Nad duchem, by znaleźć ulgę gorliwie się modląc.Nic to jednak, gdyz jest i niezmiennie ciężko, ma kłopoty, jest nieszczęśliwa i chora, zewsząd otacza jąsmutek, nie odczuwa radosci To wszystko przez jeden dzień.Dzień, ktoryJulii życie zamienił w horrendum.